Obserwatorzy

3: Credo.

Przed prawdą nie można się ukryć. Jest zbyt przenikliwa, zbyt klarowna, by było w niej miejsce na zatajone, dyskretne niuanse. Prawda nie potrzebuje dowodów na swoją rzetelność, nie wymaga potwierdzeń - jest sprawiedliwa i nieomylna, nie plugawią jej jednostki podające w wątpliwość jej autentyzm. Prawda nie ma wersji - obiektywna może być tylko jedna.

Ale my, ludzie, nie zawsze potrafimy ją dostrzec. Mamy spaczony pogląd na rzeczywistość; Obserwujemy ten świat przez pryzmat swoich przeżyć, zaburzamy jego równowagę uczuciowością, psujemy nieskazitelny porządek naszym zagmatwaniem. Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, działającymi niemechanicznie - to aksjomat, a może nawet truizm, ale paradoksalnie, zbyt często o nim zapominamy.

Zbyt często wydaje nam się, że jesteśmy Mesjaszami - Mesjaszami swojego małego, zbudowanego na kruchych podwalinach światka, w którym brak miejsca na opozycję, na kontrargument. Bezgranicznie wierzymy w swoją prawdę, która nie ma nic wspólnego z wszechprawdą, i jest oparta jedynie na ludzkiej, skrzywionej percepcji. Nasze przekonania przesłaniają nam tło wydarzeń i nie dostrzegamy nawet, jak bardzo nasze credo jest efemeryczne. Jak ulotne.

Jeśli zatem moment oprzytomnienia przyrównamy do śmierci, to zupełne rozbudzenie jest zmartwychwstaniem. I bywa bolesne, zbyt bolesne, jak na rzecz tak prozaiczną jak zawalenie się dotychczasowego kosmosu.

Nagle kurtyna opada. Nim zdążymy zorientować się w sytuacji, nasze ideały stają w ogniu a sprofanowana prawda umiera na krzyżu. Musi minąć chwila, by do naszego mózgu dotarła informacja: finito. Kolejny moment jest minutą na przewartościowanie wcześniejszych założeń.

Wobec prawdy stoimy nadzy. Błądzimy, wszyscy tak samo ślepi, opierając się na ograniczonym poznaniu i kiepskich dogmatach. Co byłoby gdybyśmy mogli polegać na czymś więcej niż na zmysłach i wierze? Czy z tego świata pozostałyby choć ruiny?

15 komentarzy:

  1. Jej, ten post wprost nawołuje, by jeszcze raz przyjrzeć się swojemu życiu i je ponownie przewartościować. Aż się poczułem trochę przerażony tym wszystkim. Czas coś zmienić, póki jeszcze można! Pozdrawiam!
    indywidualnyobserwator.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i pokornie chylę czoła. Ten post właśnie to miał na celu.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Pamiętam czasy kiedy z kłamstwa potrafiłam stworzyc wyimaginowaną prawdę w mojej głowie. To był zły czas dla mnie. Moje zycie toczyło się, lae sztucznie. Mało co było prawdziwe, a rzetelność mojego usmiechu była tak kompromitująca, że już wolałabym w sumie nie wiem co bym wolała.
    Masz świetne notki, może dodasz do nich jakies zdjęcia? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę nad tym, sądzę, że to dobra koncepcja.
      Dziękuję za odzew.

      Usuń
  3. Jak na to popatrzeć to rzeczywiście masz rację. Ale prawda to samotna matka jak śpiewał zespół Luxtorpeda. Nikt nie chce stanąć w prawdzie,bo boi się tego co może się o sobie dowiedzieć. Lepiej kłamać i wmawiać sobie wyimaginowaną prawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygodniej. Bardziej komfortowa. Ludzie kłamią od zarania dziejów, bo kłamstwo daje możliwość ingerencji w przeszłość.
      Dziękuję.

      Usuń
  4. Zgadzam się z tobą od pierwszego do ostatniego słowa. Obserwuję Twój blog i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem prawda zawsze jest subiektywna albo może to ludzie nie dojrzeli jeszcze, żeby poznać tą najczystszą. Jesteśmy wszyscy całkiem prozaicznymi istotami, a przynajmniej nie potrafimy rozwinąć potencjału, który w nas drzemie. Jak można patrzeć na coś obiektywnie, a jednocześnie przez pryzmat swoich doświadczeń, czegoś, co ktoś narzucił czy jest ustalone nawet od początku?
    Uwaga, iście refleksyjny przykład. Prawdą jest, że leży obok mnie kot. Dla kota jest prawdą, że obok niego siedzi człowiek (ale równie dobrze mogę być dla niego wielbłądem). Według mnie zewsząd otacza nas subiektywizm. Wszystko zależy od punktu patrzenia. I tak, to jest przerażające, kiedy zdajesz sobie sprawę, że świat, który znałeś od zawsze może w każdej chwili runąć. W zasadzie człowiek nie ma o niczym pojęcia. Wie tylko to, co sam ustalił, zna tylko swoje zasady i swój tok myślenia - nawet, jeżeli większość społeczeństwa tak myśli, to przecież nie jest obiektywizm.
    Okay, mój mózg właśnie padł i widzę kłamstwo w tym, że nazywam kota kotem, bo może on życzyłby sobie nazywać się Panem Miau. Właśnie dlatego nie zastanawiam się nad takimi rzeczami, bo potem zaczynam okropnie filozofować nad szklanką mleka.
    "Błądzimy, wszyscy tak samo ślepi, opierając się na ograniczonym poznaniu i kiepskich dogmatach." Jak poprzednio, lepiej nie dało się tego ująć. Piszesz tutaj to, co od zawsze próbuje wydostać się z mojej głowy. Ale ludzie patrzą na mnie dziwnie, kiedy zaczynam im cokolwiek tłumaczyć, więc pozostają mi wszechwiedzące internety. :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta prawda gdzieś tam jest. To spojrzenie z góry na wszystko, co nas otacza.
      Dziękuję, jest mi niezmiernie miło.

      Usuń
  6. A może prawdy, tej najczystszej, prawdziwej i obiektywnej po prostu nie ma? Może to tylko wymysł naszych matek, które chciały nas zmusić do mówienia jej zawsze szczerze, co złego zrobiliśmy. Prawda i sprawiedliwość to smutne, abstrakcyjne pojęcia na wygnaniu.
    Bo jak niby określić tą obiektywną prawdę? Kto z ludzi ma taką siłę, żeby patrzeć idealnie obiektywnie i wskazywać innym Prawdę? To tak jakby miał nad nimi władzę, a władza bardzo szybko poprowadziłaby do przeinaczania Prawdy na swoją korzyść. Owszem, jeżeli Józio ukradł cukierka i Marysia to widziała, to powie prawdę skarżąc mamie, że on cukierka ukradł. Niestety, teraz jest już dorosły i spotyka ludzi kradnących by uratować rodzinę od głodu, kradnących z przymusu, dla zachowania pracy, by uratować drugiego człowieka. I nagle wielka niby prawda ,,nie wolno kraść" zaczyna komplikować się, ba, nawet całkiem zmienia postać! kto będzie tak wspaniały, żeby wskazać biednemu Józefowi, czy te ,,nie kradnij" to prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że jest; że wszechprawda istnieje, będąc podobną do powietrza - to materia która nas otacza, to spojrzenie z boku, niezależny pogląd, element boskości (aczkolwiek nie mówię tu o prawdzie w wymiarze religijnym).
      Sprawiedliwość też się gdzieś tutaj tuła.
      Myślę, że przykład Józia to wciąż ludzka manipulacja, bo wszechprawda eliminuje truizmy i mimo swej odporności na manipulacje jest przecież prawdą doskonałą, dlatego nie może opierać się na wytycznych. Stanowi nie zbiór zasad, a wzór - idealnie dostosowany do wszystkich ludzi i właśnie jak powietrze otula nas, wnika w trzewia i czasem trzeba się nią zakrztusić, by przypomnieć sobie, że jest.

      Usuń
  7. Kiedyś okłamywałam samą siebie, potrafiłam sobie sama wmówić coś bylebym tylko poczuła się lepiej. I wiesz co, czułam się lepiej niż teraz. Kiedy tak patrze choć trochę trzeźwiej na świat zaczynam postrzegać jaka jestem sama, ile mam problemów. Z ilu problemów ten świat się składa. Chciałabym się znów schować za kurtyną mego dawnego świata, ale nie potrafię. Ale to chyba dobrze. Problemy same nie znikną, uchronić się przed nimi też w ten sposób nie da.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wszystko jest lepsze od iluzji, bo kiedy się w niej tkwi, nie można zrobić nawet kroku.
      I ten prawdziwy świat jest jaki jest, ale patrząc na niego bez zbędnych filtrów można nie tylko go zaakceptować, ale i zacząć poznawać i dostrzegać w nim więcej niż tylko stalowe okrucieństwo.

      Usuń
  8. Hej super blog i rewelacyjny post. Gratuluje talentu. Mam nadzieję że zostaniemy w kontakcie. Będę często wpadać
    Zapraszam do mnie
    http://royal-princes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń